czwartek, 16 października 2014

Cienie i pigmenty Inglot

Dziś wpis o moich cieniach i pigmentach z Inglota (poprzednią część można obejrzeć tu - klik) :) Paletę skompletowałam już dawno temu, ale jakoś nie mogłam się przemóc i zrobić zdjęć ;p Tyle makijaży do zrobienia, a we mnie siedzi leń :D


AMC Shine 151 - cudne srebro, idealne do makijaży wieczorowych










AMC Shine 155 - metaliczne złoto, często wybierają je Panny Młode :)













AMC Shine 144 - mój ulubieniec! Brudny róż z domieszką fioletu, rzadko używam, bo nie mam wizji na makijaż z tym kolorem :(
















AMC 60  - żółty, bardzo pokruszony :( Niestety palety magnetyczne mają to do siebie, że jeśli dostanie się do nich jakaś ciecz, to karteczka naklejona na cień przykleja się do palety. I żadna magiczna różdżka, sposoby, cuda-wianki nie dadzą im rady bez uszkodzenia kosmetyku... Ja mój wydarłam bardzo małymi nożyczkami.














Double Sparkle 488 - moja największa duma :) Da się nim pięknie rozświetlić oko, bosko wygląda w makijażach ślubnych :)














Double Sparkle 470 - co prawda już się pojawił w tamtym wpisie, ale tak wygląda w rzeczywistości (spora różnica, nie?)









Pearl 414 - butelkowa zieleń, lubimy, uwielbiamy! Poza tym to jedyny cień Pearl jaki posiadam (God, why?!)












AMC Shine 116 - błękit pięknie podkreślający dolną powiekę!















AMC 68 - piękny kolor, ale cień niezbyt przeze mnie lubiany :/ Nie potrafię na nim pracować, jego rozprowadzanie to dla mnie lekki horror...











Plan na niedaleką przyszłość - skompletować jeszcze jedną paletę - jedna cała nude, a druga cała w kolorach :)



Druga część postu będzie o moich pigmentach/cieniach sypkich :) Gdy je wyciągnęłam z kufra to aż mi było wstyd, bo osiadła na nich warstwa kurzu... Jakoś nie mogę się zmobilizować i zacząć ich używać, a powinnam, bo kolory są cudowne.


No to lecimy!



Na pierwszy rzut AMC 24 - złoto z nutką pomarańczy, grubo zmielone, nie jestem przekonana do niego właśnie przez grube drobinki...












AMC 71 - morski mieniący się na zielono w zależności od padania światła. Boski:) 















AMC 33 - śliwka, chyba mój ulubieniec z kolekcji! W słońcu widać połyskujące różowo-fioletowe drobinki :) 












AMC 31 - głęboka zieleń, w słońcu ma złote drobinki :) 















AMC 23 - dziadek wśród pigmentów, nie pamiętam skąd go mam :) Niemalże identyczne srebro mam w swojej inglotowskiej palecie













AMC 66 - ozdoba do twarzy i ciała. Zgroza dla mnie i mojego kufra! Wystarczy otworzyć słoiczek, a cały pokój zasłania srebrna zasłona. Raz otworzysz - będzie wszędzie... Nie mam co z tym zrobić, a wyrzucić szkoda, bo dostałam go od koleżanki... Brak swatcha z wiadomych powodów.













Miały być kosmetyki z Inglota, ale stwierdziłam, że napisanie o cieniach i pigmentach będzie ciekawsze, bo komu chce się czytać o zastosowaniach płynu Duraline? :) 


;***

5 komentarzy :

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko ale piękne są! absolutnie wszystkie ♥ ja na razie mam dwie 10tki inglotowe i kilka cieni inglota i kobo w nich. kobo dokupię jeszcze a inglota u mnie nie ma i mi nie po drodze jechać 50km żeby kupić kilka cieni:( a szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja u siebie mam takiego Inglota, że nie sprzedają wkładów do palety :D zatem zostaje mi jechać albo 35 km pod samą Ukrainę albo 50 km do Rzeszowa :)

      Usuń
  3. 470 mój najbliższy MUST HAVE! Cudo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jest boski :)) ja z kolei poluję na te pigmenty, które ostatnio pokazywałaś:D

      Usuń

Serdecznie dziękuję za odwiedzenie :)
Na pewno do Ciebie zajrzę, gdy pozostawisz po sobie jakiś ślad :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka